Jeden z najbardziej obrzydliwych głównych bohaterów jakie oglądałem. Brzydzi mnie ludzkie łaknienie do bycia zauważonym, docenionym. Zakładam, że się mylę ale to jest wynik kompletnej niewiary w siebie. Dla mnie opinia innych jest drugorzędowa. Nie żyję po to, żeby zaspokajać innych a uznanie nie jest dla mnie żadnym motorem napędowym. Do tego taki kompletny brak asertywności. Rozumiem, że powinienem był współczuć głównemu bohaterowi patrząc na niego przez pryzmat jego wcześniejszych doświadczeń. Niestety - nie zadziałało. Współczuć mogę ludziom, którzy próbują coś zmienić albo, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji nie mając na to wpływu. Tutaj mamy gościa, który ponosi konsekwencje swoich wyborów. Dlaczego miałoby mnie to zajmować?
Dodam, że nie główna bohaterka też nie budziła we mnie litości ale ona jest po części usprawiedliwiona - jest głęboko zaburzona. Do takiego stopnia, ze nie dostrzega tego, że jest patologiczna.
Niedawno podczas jakiegoś przyjęcia u mnie znajomi byli w szoku oglądając moje zdjęcia z podróży. Kilkanaście fotek zatkniętych gdzieś w hallu z takimi szczególnymi dla mnie miejscami na ziemi, które miałem szczęście zobaczyć z bliska. Padły pytania. Głównie o to, że nikt nie wiedział, że (uwaga) nie mam ich na Face Book. Ale po co miałbym je tam wklejać? Do przechowywania plików służy mi twardy dysk. Guzik mnie interesuje co myślą o mnie inni. Czy podróżuję, czy siedzę na tyłku. Czy robię coś interesującego czy nie. Ci, co mają wiedzieć - wiedzą. Nigdy nie miałem odruchu sprzedawania się i dlatego nie rozumiem dlaczego robią to inni. Jednocześnie nikomu niczego nie zabraniam - wolno robić na co się ma ochotę dopóty nie wpływa to na życie innych.
Końcówka filmu znamienna - wreszcie łaknący posłuchu zostaje zauważony i od razu mu lepiej. Naprawdę żałosny człowiek.
Dlaczego daję 7? Przede wszystkim dlatego, że film wzbudził we mnie emocje. Pozytywne, negatywne - to bez znaczenia. Sa filmy o ludziach, z którymi mi po drodze i takie, które traktują o ludziach, których unikam. Oceniam je za elementy, na które składa się film a nie za to o czym opowiadają. Byłoby może nawet trochę więcej ale film niestety czasem jest psychologicznie niewiarygodny.
Najczęściej przychodzącą mi do głowy myślą w trakcie seansu było "dobijcie go, niech się już więcej nie męczy" :)